Euro Tramp - Travel Agency

Wycieczki po Dubaju, Abu Dhabi

piątek, 05 sierpień 2011 11:43

Tatry to jest to!

Written by
Rate this item
(0 votes)

Szlak w Tatrach

4.11.2000 - Sobota
Jarek zawiózł nas na dworzec. Zapakowaliśmy się do pierwszej klasy, bo czemu nie? Dużo gadaliśmy, przeczytaliśmy "Pana Samochodzika i zagadki Fromborka". Drzemaliśmy na zmianę uważając na złodziei. Kible nawet w 1 klasie były w fatalnym stanie. O 9 rano dojechaliśmy do Zakopanego.

 

5.11.2000 - Niedziela
Po zameldowaniu i śniadaniu poszliśmy pieszo do miasta, a stamtąd dostaliśmy się PKS-em do Doliny Kościeliskiej.


AdamPiękne widoki. Spacer po Jaskini Mroźnej. Niesamowita wspinaczka po drabinie i łańcuchach do Smoczej Jamy (po przejściu Wąwozu Kraków). Największe wrażenia jednak w Jaskini Mylnej, gdzie chwilami trzeba było się czołgać po błocie i kamieniach. Już po wyjściu dywagowaliśmy co by było gdyby latarki wysiadły. Unoraliśmy się nieźle. Dotarliśmy do schroniska na Ornaku, ale o 16.00 trzeba było wracać, bo powoli zmierzch był blisko. Wieczorem pyszna zupa pieczarkowa, schabowy z ziemniakami. Zasnęliśmy zmęczeni na Wiadomościach koło 20.00

 

6.11.2000 - Poniedziałek
Taksówkarz zabrał nas do Kuźnic skąd zielonym szlakiem maszerowaliśmy na Kasprowy. Wiatr huczał nawet nisko, ale co się działo potem to trudno opisać. Porywy były tak silne, że trzeba było się trzymać kosodrzewiny albo skał. W niektórych miejscach stawaliśmy i czekaliśmy aż wiatr zelżeje. Weszliśmy na Kasprowy, ale nie cieszyliśmy się. Halny wiał tak silnie, że tylko jedno było na myśli. Żeby już się to skończyło. Gdzie się schować. Chwilę przykucnęliśmy na schodku obserwatorium meteorologicznego. Długo szliśmy, a w końcu zeszliśmy do jakiegoś schroniska. Myślałem, że jesteśmy na słowackiej stronie, a okazało się że to Hala Kondracka i szliśmy w zupełnie innym kierunku niż myślałem. Odetchnęliśmy z ulgą na dole. W górze widzieliśmy Giewont. Na obiad krupnik i strogonoff z ziemniakami.

 

Arek7.11.2000 - Wtorek
Nie mogliśmy się wydostać z miasta, bo padał deszcz i niewielu było chętnych na wycieczkę do Morskiego Oka, ale wreszcie chyba po godzinie bus pojechał. Lało cały czas. Przesiedliśmy się na konny tramwaj. Jechaliśmy tylko we czwórkę (nie licząc woźnicy i jego pomocnika). Oprócz nas jeszcze sympatyczna dziewczyna chyba z Anglikiem. Konie szły. Przykryli nas kocami, którymi wcześniej okryte były konie. Dobrze, że ten wóz miał daszek. Miły przerywnikiem były, jak mówił powożący, "świeże pączki tylko nie lukrowane". W Parku Narodowym konie strzelają z d... w wiaderko, które im podstawia sprawnie woźnica. Wreszcie dotarliśmy do celu. Zatkało mnie. Trudno mi było znaleźć słowa żeby opisać taki cud natury. Mimo rzęsistego deszczu zrobiliśmy dużo zdjęć. Obeszliśmy staw dokoła. Z kopyta bryka powiozła nas z powrotem na dół. Wracaliśmy busem z jakąś wycieczką licealistek. Wieczorem byliśmy z Warszawiankami w mieście. "Zbójecki" dałem szaszłyk, piwa, a potem drinki w dyskotece Morskie Oko. Miły wieczór, wręcz noc.

 

8 listopada 2000 - Środa
Cały dzień odpoczywaliśmy. Właściwie to cały dzień garowałem. Po śniadaniu położyłem się spać i leniuchowałem do 12.00. Potem zszedłem na dół do dziewczyn, gdzie od 11 siedział Adam miło gaworząc. Całe popołudnie spędziliśmy w pensjonacie rżnąc... w karty.

 

Widok na halę9 listopada 2000 - Czwartek
Po śniadaniu znowu karty. Tymczasem tak się rozpogodziło, że postanowiliśmy się przejść. Góry było widać rewelacyjnie. Poszliśmy z dziewczynami w kierunku Nosala. Z Adamem weszliśmy nawet na szczyt. Było super widać. Zrobiliśmy dużo zdjęć. Wieczorem odwieźliśmy Adama na dworzec. Siedzieliśmy jeszcze na piwku na Krupówkach. Wieczorem pasjonująca gra w tysiąca.

 

10 listopada 2000 - Piątek
Renata dość długo przeciągała wyjście w góry, ale wreszcie ruszyliśmy. Gośka się wahała, bo jej kurtka nie pasowała na taką deszczową pogodę. Długo to trwało więc pomaszerowałem sam w kierunku Hali Gąsienicowej. Piękny żółty szlak przez Dolinę Jaworzynki. W górach padał gęsty śnieg. Pierwszy raz spacerowałem w takiej aurze. W schronisku Murowaniec długo czekałem na dziewczyny, ale nie przychodziły więc nad Czarny Staw Gąsienicowy wybrałem się sam. Sama trasa bardzo ładna aczkolwiek stawu prawie nie było widać, mgła. Robiło się zresztą trochę ślisko, więc szybko wracałem. W schronisku czekały już dziewczyny. Zjadły ogórkową i pomaszerowaliśmy w dół. Przy końcu robiło się szarawo i zacząłem się denerwować, ale wszystko skończyło się dobrze. Niebieski szlak, którym wracaliśmy do Kuźnic były również piękny, ale mgła utrudniała podziwianie widoków. Po pysznym obiadku (pomidorowa, pstrąg) obejrzałem z dziewczynami kilka włoskich seriali i wsiadłem do taksówki. Pociąg ruszył 21.15. Dobrze było...







Mapy i przewodniki - zobacz:

Read 1768 times Last modified on piątek, 05 sierpień 2011 15:29

Jesteś tutaj: Home